"Karolina na detoksie". Detoks, który dodaje energii.
Cześć!
Tydzień temu pisałam, że zaczynam detoks według książki Macieja Szaciłło i Karoliny Kopacz "Karolina na detoksie". Wszystko poszło zgodnie z planem, od poniedziałku do niedzieli trzymałam się zaleceń z książki. Nie zawsze w 100% przestrzegałam podanych posiłków, zamieniałam niektóre warzywa i owoce, czy źródła białka. Jeśli miałam w domu zamienniki nie szłam do sklepu po nowe produkty, np. zamiast tofu- soja i ciecierzyca.
Książka podzielona na dwie części, pierwsza to 7 dni detoksu, druga zawiera więcej ciekawych przepisów podzielonych na kilka kategorii produktów, np. gluten, białko, węglowodany. Przy każdej grupie produktów znajdziemy komentarz dietetyczki. Jest też wiele pięknych i zachęcających do gotowania zdjęć.
Książka jest tak przygotowana, że łatwo jest odtworzyć detoks. Każdy dzień jest podsumowany przez Karolinę, która opisuje swoje zmagania i ciężkie chwile, zwłaszcza w trakcie pierwszych dni. Były dla mnie pomocne zwłaszcza drugiego dnia, kiedy czułam się kiepsko. Darowałam sobie kolację i poszłam wcześniej spać. Potem było już tylko lepiej:)
W środę zgodnie z planem zjadłam tylko śniadanie i musiałam wyjść z domu na cały dzień. Na wynos zabrałam sałatkę i owoce, piłam dużo wody. Nie byłam głodna.
Od czwartku miałam więcej czasu na gotowanie i starałam się trzymać planu. Wszystkie posiłki są proste i nie wymagają dużej ilości czasu na przygotowanie. Są różnorodne i smaczne, ten detoks nie jest bardzo restrykcyjny:) W książce jest też sporo rad od dietetyczki, która jest weganką i promuje roślinne odżywianie.
Na każdy dzień zaplanowany jest deser, nie spróbowałam wszystkich, ale jeszcze będzie okazja:) Jedzenia jest sporo w każdym dniu, a jeśli zgłodniejecie można wziąć dokładkę:)
Kilka przepisów z książki i wywiad z autorami można znaleźć TUTAJ.
Taki tydzień to dobry czas, żeby odkryć nowe smaki i nauczyć się gotować pyszne potrawy. Przy okazji zyskać więcej energii i poczuć się lepiej. Detoks nie przeszkodził mi w treningach, miałam siłę żeby ćwiczyć i biegać. Poza gorszym samopoczuciem drugiego dnia nie odczuwałam nieprzyjemnych dolegliwości. Pewnie dlatego, że na co dzień staram się jeść zdrowo i lekko. Nie kupuję puszek i gotowców, zwykle gotuję w domu i wybieram zdrowe produkty.
Większe działanie detoksu odczują pewnie osoby, które często jedzą mięso, nabiał i przetworzoną żywność.
Po detoksie łatwiej nam komponować zdrowe posiłki, można wracać do poznanych przepisów, albo wymyślać swoje:) Roślinna kuchnia rozwija kreatywność.
Poniżej kilka zdjęć menu w czasie detoksu:
Zgadzam się z założeniami, że dieta powinna być prosta, bez zbędnego przetwarzania i cukru rafinowanego. Ważne, żeby jeść tak na co dzień. Oczywiście małe odstępstwa od czasu do czasu są dozwolone.
Raz w tygodniu staram się jeść same warzywa i owoce, czasem dodaję do nich kaszę jaglaną. W pozostałe dni jem dodatkowo strączki, różne kasze, zboża, orzechy, bakalie, nasiona, kiełki i zdrowe tłuszcze- głównie olej kokosowy, lniany, oliwę z oliwek. Takie menu mi służy, dobrze się czuję i mam dużo energii.
Dzięki przepisom z książki spróbowałam kilku nowych smaków i będę do nich wracać.
Książkę dostałam od księgami Gandalf- KLIK, ale opinia jest jak najbardziej szczera. Lubię poprzednie książki Maćka Szaciłło i czekam na kolejne. Polecam wszystkim, którzy lubią ciekawą bezmięsną kuchnię i aromatyczne przyprawy. Jeśli macie jakieś pytania piszcie, chętnie odpowiem:)
Macie tą książkę? Jak Wam się podoba?
Pozdrawiam!
Tydzień temu pisałam, że zaczynam detoks według książki Macieja Szaciłło i Karoliny Kopacz "Karolina na detoksie". Wszystko poszło zgodnie z planem, od poniedziałku do niedzieli trzymałam się zaleceń z książki. Nie zawsze w 100% przestrzegałam podanych posiłków, zamieniałam niektóre warzywa i owoce, czy źródła białka. Jeśli miałam w domu zamienniki nie szłam do sklepu po nowe produkty, np. zamiast tofu- soja i ciecierzyca.
Książka podzielona na dwie części, pierwsza to 7 dni detoksu, druga zawiera więcej ciekawych przepisów podzielonych na kilka kategorii produktów, np. gluten, białko, węglowodany. Przy każdej grupie produktów znajdziemy komentarz dietetyczki. Jest też wiele pięknych i zachęcających do gotowania zdjęć.
Książka jest tak przygotowana, że łatwo jest odtworzyć detoks. Każdy dzień jest podsumowany przez Karolinę, która opisuje swoje zmagania i ciężkie chwile, zwłaszcza w trakcie pierwszych dni. Były dla mnie pomocne zwłaszcza drugiego dnia, kiedy czułam się kiepsko. Darowałam sobie kolację i poszłam wcześniej spać. Potem było już tylko lepiej:)
W środę zgodnie z planem zjadłam tylko śniadanie i musiałam wyjść z domu na cały dzień. Na wynos zabrałam sałatkę i owoce, piłam dużo wody. Nie byłam głodna.
Od czwartku miałam więcej czasu na gotowanie i starałam się trzymać planu. Wszystkie posiłki są proste i nie wymagają dużej ilości czasu na przygotowanie. Są różnorodne i smaczne, ten detoks nie jest bardzo restrykcyjny:) W książce jest też sporo rad od dietetyczki, która jest weganką i promuje roślinne odżywianie.
Na każdy dzień zaplanowany jest deser, nie spróbowałam wszystkich, ale jeszcze będzie okazja:) Jedzenia jest sporo w każdym dniu, a jeśli zgłodniejecie można wziąć dokładkę:)
Kilka przepisów z książki i wywiad z autorami można znaleźć TUTAJ.
Taki tydzień to dobry czas, żeby odkryć nowe smaki i nauczyć się gotować pyszne potrawy. Przy okazji zyskać więcej energii i poczuć się lepiej. Detoks nie przeszkodził mi w treningach, miałam siłę żeby ćwiczyć i biegać. Poza gorszym samopoczuciem drugiego dnia nie odczuwałam nieprzyjemnych dolegliwości. Pewnie dlatego, że na co dzień staram się jeść zdrowo i lekko. Nie kupuję puszek i gotowców, zwykle gotuję w domu i wybieram zdrowe produkty.
Większe działanie detoksu odczują pewnie osoby, które często jedzą mięso, nabiał i przetworzoną żywność.
Po detoksie łatwiej nam komponować zdrowe posiłki, można wracać do poznanych przepisów, albo wymyślać swoje:) Roślinna kuchnia rozwija kreatywność.
Poniżej kilka zdjęć menu w czasie detoksu:
Zgadzam się z założeniami, że dieta powinna być prosta, bez zbędnego przetwarzania i cukru rafinowanego. Ważne, żeby jeść tak na co dzień. Oczywiście małe odstępstwa od czasu do czasu są dozwolone.
Raz w tygodniu staram się jeść same warzywa i owoce, czasem dodaję do nich kaszę jaglaną. W pozostałe dni jem dodatkowo strączki, różne kasze, zboża, orzechy, bakalie, nasiona, kiełki i zdrowe tłuszcze- głównie olej kokosowy, lniany, oliwę z oliwek. Takie menu mi służy, dobrze się czuję i mam dużo energii.
Dzięki przepisom z książki spróbowałam kilku nowych smaków i będę do nich wracać.
Książkę dostałam od księgami Gandalf- KLIK, ale opinia jest jak najbardziej szczera. Lubię poprzednie książki Maćka Szaciłło i czekam na kolejne. Polecam wszystkim, którzy lubią ciekawą bezmięsną kuchnię i aromatyczne przyprawy. Jeśli macie jakieś pytania piszcie, chętnie odpowiem:)
Macie tą książkę? Jak Wam się podoba?
Pozdrawiam!
Tej książki nie mam, natomiast mam książkę, której Maciej Szaciłło jest współautorem i nazywa się "Przemytnicy marchewki, groszku i soczewicy", w której są również świetne przepisy i zdjęcia potraw - generalnie wegańskich, choć weganką nie jestem, a nawet powiem Ci że strasznym mięsożercą, ale fajnie jest czasem odpocząć od ciężkich potraw i przejść na lżejszą dietę :) Zainteresowałaś mnie tą książką, a potrawy, które zrobiłaś wyglądają apetycznie- szczególnie te ogórki/cukinia :)?
OdpowiedzUsuńTo cukinia i brokuły zupa z curry i mleczkiem kokosowym pycha:) Przemytników też mam i bardzo lubię. Pozdrawiam!
UsuńTaki detoks wydaje mi się zbyt restrykcyjny, ale też mamy różne sposoby odżywiania, więc i opinie inne ;)
OdpowiedzUsuńMogłabyś podać przepis na taką zupkę z curry i mleczkiem kokosowym? ;)
Uwielbiam takie jedzonko, więc chętnie bym się zagłębiła w tą książkę :)
OdpowiedzUsuńPrzepisy wyglądają bardzo zachęcająco, może skuszę się w księgarni :)
OdpowiedzUsuńZ Twojego opisu wynika, że to całkiem fajna sprawa:) Ja mam nadzieję odkryć kilka ciekawych przepisów i udowodnić sobie, że na śniadanie można zjeść coś innego niż 'buła', którą tak kocham;) Chciałabym 'bułę' ograniczyć do jednego dnia w tygodniu a w resztę jeść zdrowiej i ciekawiej. Po za tym jakby nie było będzie to mój pierwszy, stricte wegański tydzień (gdyż mięsa nie jem już od pewnego czasu), dzięki czemu chcę udowodnić kilku bliskim mi mięsożercą, że nie dość że da się na tej diecie żyć, to jest ona pyszna!! A jeśli jeszcze uda mi się zrzucić ze 2kg to już będzie pełna euforia i piękny początek nowej drogi w moim 'zdrowym' życiu:D
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Usuńten detoks wygląda jak zwykła dieta wege/wegan, różni się to czymś wogóle od zwykłej wege książki kucharskiej?
OdpowiedzUsuńTo zależy co rozumiesz przez zwykłą dietą wegańską. W książce jest wiele przepisów, z którymi wcześniej się nie spotkałam.
Usuńjeszcze bardziej narobiłaś mi chęci na tę książkę :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMam właśnie jestem w trakcie przeglądania :P
OdpowiedzUsuń