Cześć!
Stawiam na filtry mineralne, bo wiele przeczytałam o chemicznych substancjach, które niby chronią nas przed promieniami UV. W rzeczywistości bardzo szkodzą..ich cząsteczki mają bardzo mały ciężar cząsteczkowy, co pozwala im przenikać przez naskórek do wnętrza naszego organizmu.
Liczne badania potwierdzają szkodliwość filtrów chemicznych, powodują one zmiany hormonalne w organizmach żywych. Niektórzy mówią, że to nie prawda, ale skoro mam wybór kupuję minerały.
Najgroźniejszy jest oxybenzone, stwierdzono już jego szkodliwe działanie, ale ciągle prowadzi się badania w celu ustalenia działania na zdrowie publiczne. Na szczęście w Polsce i w Europie jest on rzadziej stosowany, w USA znajduje się w prawie każdym kosmetyku z filtrem. Więcej na ten temat można przeczytać
tu i
tu.
Oxybenzone w składzie INCI można rozszyfrować pod takimi nazwami:
- Benzophenone -3
- Benzophenone -4
Pozostałe szkodliwe filtry w INCI to:
- Octinoxate (Octyl Methoxycinnamate)
- Octyl Salicylate
- Octocrylene
- Homosalate
- Avobenzone (Butyl Methoxydibenzoylmethane)
- Ensulizole (Phenylbenzimidazole Sulfonic Acid)
- Ethylhexyl Dimethyl PABA)
Związki chemiczne zawarte w filtrach kumulują się w naszym organizmie oraz w mleku matki. Zawierają one związki przypominające estrogeny i mogą powodować zmiany hormonalne.
Częste są też uczulenia po zastosowaniu preparatów przeciwsłonecznych. Podrażnienia idą w parze z przenikaniem cząsteczek w głąb skóry. Jest to możliwe przez wykorzystywanie nanocząsteczek, są one w stanie wnikać do najgłębszych warstw skóry, mózgu i innych narządów wewnętrznych, mogę one uszkadzać komórki. Bardzo szybko dostają się do krwiobiegu, co jest niepokojące. Szkodliwe jest także wdychanie tych substancji.
W UE ciągle stosuje się je w produktach kosmetycznych, należy jednak zwracać uwagę na wielkość cząsteczek. Te większe niż 100 nm są na tyle duże, że nie mogą przeniknąć głęboko.
Znalazłam ciekawe artykuły o nanocząsteczkach
tu i
tu.
OXYBENZONE to substancja chemiczna, pochodna beznofenonu, który jest silnie trujący i niebezpieczny dla zdrowia. Jest szeroko stosowany w kosmetykach, gdyż jego pozyskiwanie jest bardzo proste i przede wszystkim tanie. W UE jeśli jego stężenie przekracza 0,5 % producent ma obowiązek umieścić ostrzeżenie na opakowaniu. Znajdziemy go głównie w produktach do opalania, ale również w kremach na dzień, dezodorantach, pomadkach, produktach do włosów.
Większe stężenie może doprowadzić nawet do zatrucia. Powoduje też silną reakcję fotochemiczną, wynikiem której jest egzema, zwiększa się też ilość wolnych rodników i może dojść do uszkodzenia struktury komórek. Narusza też naturalną barierę skóry zwiększając ryzyko wnikania szkodliwych substancji.
Jego używanie jest zabronione w czasie ciąży, może prowadzić nawet do niedorozwoju płodu. Powoduje zmiany hormonalne, u mężczyzn zmniejsza płodność oraz zwiększa ryzyko zachorowania na raka jąder.
Podaje kilka linków, jeśli chcecie poczytać więcej na ten temat:
http://www.ewg.org/analysis/toxicsunscreen
http://www.cosmeticsdesign-europe.com/Formulation-Science/EWG-campaign-highlights-study-on-sunscreen-ingredient
http://www.ewg.org/skindeep/ingredient.php?ingred06=704372
http://toxsci.oxfordjournals.org/content/74/1/43.abstract
Czym się różnią filtry chemiczne od mineralnych?
Filtry chemiczne pochłaniają szkodliwe promieniowanie i zamieniają energię świetlną w ciepło lub w światło o innej szerokości pasma. O wiele częściej powodują podrażnienia skóry. Mają lekką konsystencję, jednak mogą barwić ubrania.
Najpopularniejszymi filtrami mineralnymi są:
- Tlenek cynku (INCI: Zinc Oxide)
- Dwutlenek tytanu (INCI: Titanium Dioxide)
To całkowicie naturalne składniki, chronią przed UV, ale i przeciwbakteryjnie i łagodząco na skórę.
Działają na zasadzie lustra, odbijają światło słoneczne od powierzchni skóry. Badania pokazuję, że tlenek cynku lepiej chroni przed UVA, a dwutlenek tytanu przed UVB. Dlatego lepiej kupować preparaty zawierające oba te składniki.
Nadają się dla dzieci o do najbardziej wrażliwych cer. Ważne, że są stabilne, mimo to jak przy wszystkich filtrach dla pewnej ochrony aplikację trzeba powtarzać co 2-3 godziny.
Sporą wadą jest bielenie, na twarz i szyję trzeba nałożyć 2,5 ml kremu i trzeba poświęcić chwilę, żeby dokładnie wklepać kosmetyk. Może być to uciążliwe, ale warto poświęcić chwilę. Po nałożeniu twarz zwykle bardzo się świeci, jednak wystarczy odrobina sypkiego pudru i po sprawie.
Filtry mineralne nie są toksyczne, nie kumulują się w organizmie i nie wpływają na układ hormonalny.
Co ciekawe zaczynają działać od razu po nałożeniu.
Nie ruszajmy na słońce bez dobrych okularów przeciwsłonecznych.
Na rynku pojawiła się nawet odzież z dodatkiem tlenku cynku, który pomaga chronić się przed szkodliwym słońcem.
Sporo informacji i odnośników znajdziecie na tym
forum.
We wspomnianej już książce The Green Beauty Guide znalazłam przepis na
domowy filtr, który dodatkowo odżywia skórę.
90 ml oleju sezamowego
60 ml oleju migdałowego
15 gr wosku pszczelego (ja dodaję masło shea)
120 ml wody destylowanej
2 łyżki tlenku cynku
Dla skóry tłustej można dodać tylko jeden olej, najlepiej migdałowy.
Opcjonalnie można dodać kilka kropli olejków eterycznych, skórę wrażliwą dodatkowo ukoi olejek rumiankowy.
Przy skórze dojrzałej czy suchej sprawdzi się olej z dzikiej róży(1-3 krople).
Nie wiem jaki faktor ma taki olejek, ale na co dzień sprawdza się świetnie. Jadąc na plażę lepiej zabrać sprawdzone kremy z filtrem, dodatkowo wodoodporny, nawet jeśli jesteśmy z dala od wody nasze ciało się poci. Dodatkowo takie kremy są bardziej odporne na ścieranie.
Na koniec napiszę jeszcze, że nie zdrowo jest traktować słońce jak wroga. Ma bardzo korzystny wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie jeśli korzystamy z niego z głową:)