Ulubione hydrolaty i maska Asoa

Ulubione hydrolaty i maska Asoa

Cześć!

O tych kosmetykach słyszałam wiele dobrego. Marka Asoa zbiera wiele dobrych opinii, zdecydowałam się na kilka kosmetyków, spory wybór znalazłam w sklepie Lost Alchemy.  

Hydrolat to woda kwiatowa, którą otrzymuje się jako produkt uboczny przy produkcji olejków eterycznych w procesie destylacji. W takiej wodzie podestylacyjnej znajdziemy substancje roślinne rozpuszczalne w wodzie oraz śladowe ilości olejku. Tak więc właściwości hydrolatów różnią się w zależności od tego z jakiej rośliny zostały otrzymane.

Hydrolaty z powodzeniem mogą zastąpić tonik. Przygotują skórę na przyjęcie kremu i mają odpowiednie pH. Dodaję je też do domowych maseczek, a latem stosuję jak mgiełki odświeżające.




Hydrolat z drzewa herbacianego działa antyseptycznie, doskonale osusza i dezynfekuje problematyczne miejsca na skórze. Działa podobnie jak olejek, ale bez obaw że podrażni skórę. Olejek z drzewa herbacianego skutecznie łagodzi i wysusza niedoskonałości, jednak może być bardzo drażniący dla skóry. Zdecydowanie bezpieczniej wybrać hydrolat.
Ten polecany jest dla osób z trądzikiem, łupieżem i łojotokiem. Bardzo lubię jego odświeżający zapach.

Hydrolat z mięty pieprzowej to ostatnio mój ulubieniec.  Genialnie odświeża, przyjemnie chłodzi i koi. Stosuję go rano aby odświeżyć twarz po nocy, a także przy wieczornym demakijażu. Chłodzenie jest bardzo przyjemne, wręcz trochę uzależniające:) Lubię też przykładać go do powiek kiedy moje oczy są zmęczone.

Hydrolat miętowy sprawdzi się nie tylko na twarzy, ale też na skórze głowy- szczególnie łojotokowej, swędzącej czy podrażnionej np. przez szampon. To też mój sekret na odświeżenie włosów u nasady. Mięta pobudza krążenie, więc  może być świetnym składnikiem domowej wcierki.


Dajcie znać czy lubicie hydrolaty i czy macie swoje ulubione? 





Kolejny ulubieniec matki Asoa to kremowa maska z algami morskimi. To nawilżająca maseczka, która doskonale nawilża, odżywia oraz regeneruję skórę. Zawarte w maseczce składniki dostarczają cennych witamin. Algi morskie poprawiają wygląd i koloryt skóry, ułatwiają walkę z trądzikiem, usuwają drobne przebarwienia i zaczerwienienia.


Zawarte w maseczce składniki dostarczają cennych witamin.
  • algi morskie poprawiają wygląd i koloryt skóry, ułatwiają walkę z trądzikiem, usuwają drobne przebarwienia i zaczerwienienia.
  • olej z pestek moreli odżywia i ujędrnia, opóźnia proces starzenia się skóry.
  • olej moringa oczyszcza zatkane pory, działa przeciwstarzeniowo, normalizuje wydzielanie sebum.
  • koenzym Q10 i kwas alfa liponowy walczą z oznakami starzenia się skóry.
Maska ma bardzo dobry skład i działa na moją skórę. Przede wszystkim maseczka bardzo dobrze nawilża skórę, ale też sprawia że jest ujednolicona i wygładzona.
Maseczka ma bardzo lekką konsystencję, jakby musu. Bardzo dobrze rozprowadza się na skórze. Nie jest droga i warto ją wypróbować. 




Znacie markę Asoa? Może coś polecacie? Polecam przejrzeć ich produkty, mają wiele ciekawych ksometyków:) 

Pozdrawiam,
Daria 

Biodegradowalne i kompostowalne. Co to oznacza?

Biodegradowalne i kompostowalne. Co to oznacza?

Cześć!

Mimo większej świadomości codzienne wybory ciągle bywają trudne. Nasze zakupy mają wpływ na środowisko, zwracam uwagę na to w jakich opakowaniach są produkty, które kupuję i czy da się je zrecyklingować. Często na opakowaniach pojawia się napis kompostowalny lub biodegradowalny. Co to właściwie oznacza? Czy takie śmieci rozpuszczają się po jakimś czasie i nie szkodzą środowisku? 
Niestety nic bardziej mylnego. Nie można mieć czystego sumienia kupując ciągle jednorazowe biodegradowalne reklamówki, opakowania czy kubki.

Jak jest naprawdę? 

Produkty biodegradowalne ze znaczkiem kompostowania/kompostowalne oznaczają to samo:
  • są to produkty, które rozkładają się podczas kompostowania i nie uwalniają szkodliwych substancji. Składają się z polimerów naturalnie występujących w przyrodzie.
  • można je zakopać w przydomowym ogródku, wrzucić do kompostownika – po kilku tygodniach taki produkt powinien się rozłożyć – oczywiście wiele zależy też od sposobu kompostowania, czy robimy to poprawnie
  • kluczowy jest symbol, który widzicie poniżej – takie opakowania powinny być właśnie w ten sposób oznakowane. Jeśli widzicie symbol poniżej i macie warunki do kompostowania, możecie mieć pewność, że produkt rozłoży się bez uwalniania szkodliwych substancji 
Produkty degradowalne czy oxy-biodegradowalne to zupełnie inna historia. W różnych sieciach sklepów można otrzymać torby degradowalne. Takie torby to chwyt marketingowy, bo potrzebują one specjalnych warunków do rozłożenia się (specjalnych pomieszczeń, lamp UV), a tworzywo, z którego wykonano torby oxydegradowalne, jest polimerem (plastikiem). Jego rozkład to nawet kilka lat. Jeśli taki plastik zostanie wyrzucony do środowiska, być może rozłoży się, ale występuje wtedy ryzyko niepełnej degradacji. Jej efektem będzie powstawanie polimerowego pyły, czyli mikroplastiku.  Uważajmy więc na takie produkty/opakowania i nie traktujmy ich w sposób równoważny do kompostowalnych. 

Jeśli mamy kompostownik i chcemy kupować produkty kompostowalne, to musimy wybierać takie, które są certyfikowane (kubki, torebki). Produkty kompostowalne powinny mieć specjalny certyfikat, jeśli go nie mają ciężko stwierdzić czy rzeczywiście są kompostowalne. 






Jaki z tego wniosek? 
O wiele lepiej chodzić na zakupy z własną torbą, a na kawę z własnym kubkiem. Co się da kupuję bez dodatkowego opakowania, większość foli nie nadaje się do przetworzenia. Jedynie papier, szkło i metal to materiały, które można kupować bez wyrzutów sumienia. 

Zwracacie uwagę na rodzaj opakowania? 

Pozdrawiam,
Daria


Popularne posiłki niekoniecznie zdrowe w diecie osób aktywnych

Popularne posiłki niekoniecznie zdrowe w diecie osób aktywnych

Cześć!

Wśród wielu osób panuje przekonanie, że zdrowe produkty można jeść bezkarnie. Zdrowe nie znaczy odchudzające, a często na blogach czy profilach na instagramie widzę produkty, które są nadużywane. Takie przekonanie może być mylące, jedząc za dużo niektórych produktów, nawet przy dużej aktywności fizycznej można przytyć, albo stać w miejscu z wagą.  

Nie można dać się zwariować, ale warto przemyśleć swoje posiłki. Nie tylko kalorie, ale też wartości odżywcze. Makaron pszenny, czy posiłki oparte na białej mące nie są dla nas korzystne. Co może zgubić osoby trenujące i nie tylko?

1. Masło orzechowe. To jedna z ulubionych przekąsek osób aktywnych, która rzeczywiście w niewielkich ilościach może być zdrowa. Lepiej zjeść trochę masła orzechowego niż chipsy, ale warunkiem jest umiar. 100 gram masła orzechowego to około 600 kalorii i aż 50 g tłuszczu! Łyżka dostarcza około 120 kalorii. Niezależnie od tego czy wybieramy klasyczne masło orzechowe, migdałowe, z orzechów nerkowca czy laskowych lepiej zachować umiar. Dodawanie masła orzechowego do codziennej diety nie jest korzystne. To dobre źródło witamin i kalorii, ale wyjadanie go prosto ze słoika może być zgubne. 
Warto zważyć i przeliczyć ile go zjadamy, kolejnym razem sięgniemy po nie z większą rozwagą. 






2. Makaron. To najpopularniejsze jedzenie wśród biegaczy. Nie wiem dlaczego utarło się, że obiad z makaronem jest zdrowy. Makaron pełnoziarnisty, jest lepszy ze względu na większą zawartość błonnika, jednak to źródło węglowodanów, których nie należy jeść za dużo. Szczególnie jeśli kontrolujemy wagę. To głównie węgle, które należałoby przetworzyć na energię. Przy zwiększonym wysiłku fizycznym posiłek z makaronem będzie świetnym rozwiązaniem, w inne dni warto sięgać po bardziej odżywcze kasze.  

 

3. Pancakes. Od rana widzę mnóstwo zdjęć pancakeków na instagramie, są bardzo fotogeniczne, ale czy zawsze tak zdrowe?  Lepiej wybrać mąkę inną niż pszenna, ale tak czy inaczej jeden placuszek w zależności od wielkości ma około 100-130 kalorii. Kilka sztuk, do tego dodatki i śniadaniowa bomba kaloryczna gotowa. Wysokokaloryczne i węglowodanowe śniadanie lepiej jeść w dni długich wybiegań, albo mocnych treningów. 

Wszystko jest dozwolone, byle z umiarem. Najgorsze co możemy zrobić to jeść bez refleksji produkty polecane przez innych np. budujących masę osób.  Od święta nie zaszkodzą nam czekoladki czy  chipsy, ważne żeby większość naszej diety stanowiły zdrowe i pełnowartościowe produkty. 

Macie podobne zdanie? 

Pozdrawiam,
Daria 

Natuu nowe okrycie z Drogerii Pigment

Natuu nowe okrycie z Drogerii Pigment

Cześć!

Dobry krem nawilżający to jeden z najważniejszych kosmetyków do twarzy. W drogerii Pigment odkryłam nową dla mnie markę z rejonów Podlasia, ze swoich ziół korzysta polska marka kosmetyków naturalnych Natuu. Kosmetyki znajdziecie w Drogerii Pigment, online, albo stacjonarnie w Krakowie.



Natuu opiera receptury swoich kosmetyków na zielarskiej wiedzy receptury dr Mirosława Angielczuka. Głównym składnikiem aktywnym intensywnie nawilżającego kremu przeciwzmarszczkowego na dzień Natuu jest ekstrakt z szałwii.
Ekstrakt działa antybakteryjnie, odżywczo, a dzięki wysokiej zawartości flawonoidów, również odmładzająco. Koi podrażnioną skórę narażoną na zanieczyszczenia miejskie, spłyca istniejące zmarszczki i pomaga wyrównać koloryt skóry.

Krem dobrze nawilża,  poza ekstraktem z szałwii zawiera też natłuszczające masło shea, które napina skórę, olej z pestek winogron oraz olejek miętowy, który koi i odświeża cerę. Dobrze się wchłania i nie zostawia tłustej warstwy na skórze. Dobrze sprawdza się pod makijaż. Krem zawiera ponad 95% składników pochodzenia naturalnego. 
Plus za szklane opakowanie. 




Intensywnie nawilżające przeciwzmarszczkowe serum sprawdziło się u mnie jako krem na noc. Nawilża, poprawia elastyczność i ujędrnia skórę. Poprawia też koloryt skóry
Olejek eteryczny z szałwii i flawonoidy pomagają zwalczać wypryski i niedoskonałości.
Szałwia działa też antyoksydacyjnie i na działanie przeciwzmarszczkowe. 

Krem delikatnie napina skórę po wyschnięciu, nie pozostawia tłustej warstwy, ogólnie mimo maseł w składzie nie jest tłusty. Osoby u których takie formuły się nie sprawdzają powinny jednak uważać- krem świetnie koi i regeneruje oraz poprawia kondycję skóry ale jeśli masło shea Was zapychały to może być różnie.
Bardzo fajnie wypada też pod oczami, leciutko napinając skórę. Najważniejsze, że dobrze nawilża, a skóra rano wygląda na wypoczętą. 




Już dawno nie stosowałam płynu micelarnego. Ten z ekstraktem z szałwii dobrze oczyszcza skórę i wygładza ją.
Produkt zawiera też w składzie łagodzący i nawilżający d-panthenol, mleczan sodu i sodium PCA, które zwiększają nawilżenie. Ma przyjemnie ziołowy zapach i dobrze się sprawdza. Spisuje się naprawdę bardzo dobrze, płyn koi i świetnie zmywa makijaż. 
Jedyny zarzut do plastikowa butelka, wolałabym szklane opakowanie.


Znacie tą markę? Może odkryłyście ostatnio jakąś ciekawą polską markę kosmetyczną?

Pozdrawiam,
Daria

Copyright © 2016 Ekocentryczka , Blogger