BURT’S BEES

Uzależniłam się od kosmetyków tej marki. Cieszę się, że w Wielkiej Brytanii są popularne i bez problemu można je dostać. Do Polski niestety jeszcze nie dotarły, miejmy nadzieję, że to kwestia czasu. 
Przygodę z marką zaczęłam jakieś 2 lata temu, kiedy pierwszy raz testowałam pomadkę i krem do skórek. To dwa już kultowe produkty tej marki.  Zadowolona z efektów chciałam spróbować innych produktów.  Zachęcające są informacje na każdym kosmetyku, np. pomadka jest w 100% naturalna, balsam do skórek w 94,91. Głównym składnikiem kosmetyków jest wosk pszczeli, stąd nazwa i motyw pszczółki na większości produktów. Resztę składników stanowią głównie oleje roślinne. Niektóre produkty mogłabym spokojnie zjeść. 
Pomadki są wspaniałe. W promocji kupiłam kilka smaków. Balsam jest w zamknięty w metalowym pudełeczku, ma aż 8,5 grama i jest bardzo wydajny. Pomadki chłodzą i odżywiają usta i pysznie smakują. Lubię naturalną wersję,ale po wypróbowaniu innych też jestem zachwycona. Polecam również wersję z miodem, granatem i jagodą acai.Tej ostatnie używam najczęściej.

Mam fioła na punkcie pielęgnacji dłoni. Kremy do rąk kupuję nałogowo i ciągle ich używam. Wypróbowałam wiele. Teraz pozostanę wierna kilku produktom. Moim zdecydowanym faworytem jest krem w słoiczku z woskiem pszczelimi bananem. Pięknie pachnie i cudownie nawilża dłonie. Niestety nie nadaje się do torebki, bo jest w słoiczku i musiałabym nosić go ze szpatułką, a to niewygodne. Jednak w domu sprawdza się świetnie. Ma konsystencję gęstego masła i jest bardzo wydajny.
Kolejny produkt HAND SALVE to maść do rąk. Rewelacja, duża pojemność bo aż 85 g., wydaje nigdy się nie kończyć. Pozostawia dłonie aksamitnie miękkie. Stosuje głównie na noc.
Krem na skórki jest świetny i obłędnie pachnie świeżą cytryną.
W torebce trzymam krem z masłem shea. Ma cudowne właściwości jak reszta, jedynie zapach jest mniej przyjemny, może to przez olej sezamowy, nie wiem, ale to mnie nie zniechęca jest w czołówce kramów do rąk.  
Res-Q Ointment to produkt niezastąpiony. Łagodzi ukąszenia owadów! naprawdę radzi sobie z tym doskonale, a dla mnie to szczególnie ważne bo owady mnie lubią. U mnie znalazł takie zastosowanie chociaż wiem, że radzi sobie również w uczuleniami i świądem, nie miałam na szczęście takich problemów.
Pielęgnacja ciała z Bust's Bees jest bardzo przyjemna. Radzę zacząć od cudownego peelingu z żurawiną i granatem. Pachnie cudownie, przygotowuje ciało do nawilżenia. Do tej pory używałam 2 balsamów. Bardzo lubię ten z Masłem Shea i witaminą E. Kolejny Radiance również rewelacja:) Mam jeszcza próbkę Milk&Honey, wbrew moim oczekiwaniom nie okazał się być za słodki. Z przyjemnością kupię kiedyś większy rozmiar. 
Nigdy nie używałam kosmetyków do twarzy tej marki, czego bardzo żałuję. Miałam się ostatnio skusić na krem, ale musiałam się powstrzymać, bo mam inne do wykończenia. Jednak już nie mogę się doczekać, na pewno opiszę swoje wrażenia. 
Dostałam próbkę żelu do twarzy z olejem z pomarańczy i uwierzcie mi można się zakochać. Jak bym myła twarz świeżą pomarańczą. Podobnie jak cytrusowy peeling do twarzy, wszystkie produkty mnie zachwycają.
Niedawno wyszukałam na promocji kosmetyczkę z serią dla mamy i dziecka. Nie przeszkadza mi ta nawna. Akurat potrzebowałam szamponu, w zestawie był też krem do nóg oraz balsam do ciała. Opaska na oczy z organicznej bawełny, i dwie próbki mleczka do kąpieli.
Na koniec mój zdecydowany faworyt! Olejek do ciała z cytryną i witaminą E. Można stosować go również do kąpieli. Jestem fanką olejków do ciała, ten jest wyjątkowy. Zapach pobudza i wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Idealny dla osób nie lubiących balsamów, używając go pod prysznicem nie trzeba już myśleć o nawilżeniu. Skóra jest cudownie pachnąca i odżywiona, aksamitna w dotyku. Wspaniały produkt!
Trudno się nadziwić, ale to jedna z niewielu marek, które mnie tek zachwycają. Używam tych kosmetyków z wielką przyjemnością:) Polecam gorąco!

8 komentarzy:

  1. Wow, wow. Bardzo ciekawa recenzja. Ja również od jakiegoś czasu czaję się na spróbowanie czegoś z tej firmy, ale jakoś na czajeniu się kończy.
    Tak w ogóle dodaję do obserwowanych. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak... Tylko jest problem, bo nigdzie nie widzę znaczka aby cię zaobserwować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję:)
    Obserwuj-kliknij napis na pasku na samej górze bloga.Mam nadzieję,że się uda.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie przeczytałam całego Twojego bloga i podoba mi się, bo mamy podobne podejście :).
    Eh chciałabym, żeby w Polsce powstały w końcu ekomarkety z prawdziwego zdarzenia. Ale tymczasem płaczę i płacę;) za super drogie organiczne warzywka wierząc, że dzięki temu ich ceny niedługo spadną :).

    Co do Burt's Bees to mam trzy balsamy do ust i nie mogę znieść ich zapachu. A jak się okazało, że marka testuje na zwierzętach to się pożegnaliśmy na zawsze

    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam na blogu:) dziękuję za komentarz.
    Zapach balsamów jest specyficzny,ale działają kojąco na usta,teraz zimą to odczuwam:)

    Marka nie testuje na zwierzętach:
    http://www.peta.org/living/beauty-and-personal-care/companies/311.aspx?SearchUrl=%2Fliving%2Fbeauty-and-personal-care%2Fcompanies%2Fsearch.aspx%3FProduct%3D5%26PageIndex%3D5

    OdpowiedzUsuń
  6. Marka zachęca tylko nie jest łatwo dostępna:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety w Polce można jedynie polować na allegro..

      Usuń

Copyright © 2016 Ekocentryczka , Blogger