LUSH

Od dawna jestem zafascynowana tą marką. Lush oferuje kosmetyki ręcznie robione,a niektóre z nich całkowicie naturalne. Niestety produkty nie są dostępne w Polsce. Zawsze będąc na wakacjach w Anglii używałam ich z przyjemnością, zabierałam też sporo za sobą do Polski. Teraz zostaję tu na dłużej i Lush jest sklepem, który na pewno będę często odwiedzać.
Sklepy są warte odwiedzenia, ustawione kosmetyki, najczęściej bez opakowań wyglądają bajecznie kolorowo, są do tego bardzo pachnące.
Chcę się podzielić opinią o kilku produktach, które towarzyszyły mi na wakacjach.
Szampony w kostce to jeden z bardziej popularnych produktów. Jest z czego wybierać. Różnią się składem i właściwościami, jest z czego wybierać.
Jadąc na krótkie wakacje do Szkocji skusiłam się na podręczny zestaw lusha.
Zestaw Little Green Bag-Wszystko zapakowane było w podręczny pakunek otoczone chustą ze 100% organicznej bawełny.
Squeaky green shampoo bar szampon dla zmęczonych włosów, zawiera wyciągi z rozmarynu, pokrzywy, mentolu i drzewa herbacianego. W składzie można również zobaczyć wyciągi z róży, wanilii oraz rumianku.
Kostka jest bardzo wydajna, myję codziennie, czasem co drugi dzień, używam jej od ponad miesiąca, myślę,że zużyłam około połowy. Szamponem można umyć całe ciało, mocno się pieni i jest wydajny. Niestety piana to zasługo SLSów. Marka naturalna, jednak zaliczyła wpadkę. Znalazłam informację, że wykorzystują małe ilości tylko dla uzyskania piany. Poza tym wszystkie składniki są ok. Będę w przyszłości szukała czegoś w zupełności naturalnego, ale dokończę kostkę.
Jungle Conditioner odżywka z kostce, znowu coś innego niż zwykle. Przyjemna w użyciu, używam prawie zawsze po umyciu włosów. Pozostawia włosy miękkie i gładkie. Lubię jej zapach, zawiera olej kokosowy, który nie obciąża moich włosów. Czuję go w ciągu dnia na włosach.
Mini Sugar Scrub, polubiłam go, wystarczył mi na kilka użyć. Dobrze złuszczał skórę i pozostawiał ją gładką. Jednak w składzie też dostrzegłam sls, dlatego teraz pozostaję przy świetnych domowych peelingach, które wkrótce opiszę:)
Sea Vegetable Soap, zawiera sól morską i delikatnie złuszcza skórę, zapach przyjemny. Mydło wydajne, dobre w podróży i nie tylko.
Each Peach Massage Bar, mała próbka kostki do masażu. Rozprowadza się ją na suchej skórze, pod wpływem ciepła topi się  na skórze odżywiając ją. Zapach dla mnie mocno cytrusowy, nazwa może być myląca.Jest bardzo odświeżająca. To ciekawy produkt. Stosuję jako kurację nawilżającą 2 razy w tygodniu. Odkryłam cudowne działanie po depilacji, zero podrażnień i zaczerwienień. Jestem bardzo zadowolona z tego produktu.
Na wakacjach przetestowałam jeszcze jeden szampon
Saenik Solid Shampoo, zawiera sól morską, nuty jaśminu i kwiatu pomarańczy. Ma w sobie też jeden z moich ulubionych składników- algi morskie. Idealnie sprawdził się na moich przetłuszczających się włosach. Dobrze oczyszcza i nie wysusza włosów, nawet przy dłuższym stosowaniu. Ten spodobał mi się o wiele bardziej niż poprzedni szampon.

Kosmetyki są wysokiej jakości, jednak obecność SLSów kłóci się z naturalnym wizerunkiem marki. Większość kosmetyków nie zawiera jednak szkodliwych substancji i opiszę więcej produktów, bo jest ich teraz sporo w mojej łazience. Jestem ciekawa czy używałyście tych produktów i co o nich uważacie?
Pamiętajcie jednak,żeby zawsze czytać skład, bo czasem łatwo się nabrać, a gdzieś drobnym druczkiem przemycają chemię.

10 komentarzy:

  1. Lusha lubię za zapachy i kolory, ale SLS w szamponach niestety nie dla mnie. Kupiłaś kiedyś kilka szamponów w krązku, ale żaden niestety się u mnie nie sprawdził.... co głowa to inaczej reaguje ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. przyznaję,że SLS też mnie odstraszają..

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam, że Lush ma nie do końca naturalne składy i trochę nad tym ubolewam. Cięgle biję się z myślami czy coś kupić czy nie, zwłaszcza że produkty nie są tanie. Są jednak bardzo popularne i z czystej ciekawości nawet wypadałoby się im przyjrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kilka produktów jest świetnych,postaram się niebawem wrzucić recenzje.Niestety po przeanalizowaniu składów nie ma co sięgać po większość! To duże rozczarowanie,ale nie ma co ubolewać,jest mnóstwo dobrych marek:)

    OdpowiedzUsuń
  5. strasznie sie rozczarowalam tym co piszecie byłam przekonana że Lush jest 100% naturalny i bez SLS ehhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety,jedynie kilka produktów jest godnych uwagi..

      Usuń
  6. Znam Lusha. Moj chłopak używa tego szamponu o którym pisałaś i dobrze sprawdza się na jego przetłuszczających się włosach..
    Ja jestem w posiadaniu kilku produktów. Jak do tej poru bardzo polubiłam się z pillingiem Dark Angel, mam też mydełko do twarzy i do ciała.. Jeszcze nie mam o nich zdania ponieważ mało korzystałam.

    Zapraszam do mnie. Dodaję Twojego bloga do obserwowanych. :) Bedzie mi miło jeżeli również to zrobisz :)
    Pozdrawiam,
    Cari

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Lusha podchodze z rezerwą, kiedyś się nasłuchalam od znajomych jakie to cudowne produkty,ale przegladając skład widać mnóstwo chemii. Niestety bo sklepy kuszą pieknymi wyrobami:)

      Usuń
  7. ja uwielbiam lusha za to przede wszystkim ze nie testuje w brutalny sposob na zwierzetach jak robia to inne wielkie koncerny .i to jest dla mnie priorytetem.pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ich za to cenię,w Londynie widziałam kiedyś dużą akcję organizowaną przez Lush pokazującą jak brutalne są testy na zwierzętach.

      Usuń

Copyright © 2016 Ekocentryczka , Blogger