Plantacja i daktyle prosto z palmy

Cześć!

Prawie tygodniowy pobyt na plantacji daktyli w Izrealu był wspaniałą przygodą. Nie planowałam tego, nie sądziłam że uda mi się zerwać daktyle z palmy, a nawet pracować przy ich pakowaniu. Takich niespodzianek Izrael dał mi wiele. Dziś pokażę piękne palmy na pustyni, które pokochałam i na pewno tam wrócę:)






Kilkadziesiąt kilometrów na około plantacji zajmuje pustynia, wysokie palmy w takim otoczeniu robią ogromne wrażenie. 
Plantacje palm są tworzone na określonym terenie i są strzeżone. Rosną w równych rzędach, a każde drzewo ma swój własny system nawadniania. W czasie największych upałów każde drzewo dostaje codziennie tysiąc litrów wody. 

Plantacja na której byłam znajduje się na południu Izraela, uprawia się tam kilka odmian daktyli, wszystkie są organiczne. Miałam okazję spróbować świeżych daktyli Modjool, Bhari i Deglet Nour. Te ostatnie już wcześniej były moimi ulubionymi, mają jasną bursztynową barwę. Jednak Bhari są zdecydowanymi faworytami u miejscowych. Wytwarza się tam też Silan, czyli syrop z daktyli. 





Wyjazd w październiku nie był przypadkowy. Temperatura w tym czasie jest idealna. Było gorąco, ale suchy klimat pustyni nie był męczący. Poza tym właśnie w październiku zaczynają się zbiory daktyli:) Daktyle rosną na wysokich palmach, wjeżdża się na nie dźwigiem, z którego ścina się je całymi kiściami. Świeże są zdecydowanie najsmaczniejsze, zerwane prosto w drzewa to już w ogóle marzenie. Nie sądziłam, że uda mi się to przeżyć. Okazało się, że już pierwszego dnia byłam na plantacji i zrywałam pyszne daktyle medjool i bhari. 

Wszystko dzięki dobremu znajomemu, który zaprosił nas do siebie. W planie były 3-4 dni na pustyni, ale szybko zrobił się z tego tydzień. Ciężko było wyjechać, bo poza daktylami miałyśmy tam też inne owoce prosto z drzewa- granaty, awokado, grapefruity, gujawa, marula, cytryny..raj! Szybko można się przyzwyczaić. Zatrzymałyśmy jest w Kibucu, co też jest cennym doświadczeniem. Niesamowite miejsce, całkowita wolność i komuna. Życie bez pieniędzy, bez zamków w drzwiach, sporo wolnego czasu, który można wykorzystać w kreatywny sposób. Inny świat. Chciałabym pojechać tam na dłużej. 

Sama pustynia i góry na około robią ogromne wrażenie, codziennie miałyśmy sporo atrakcji i robiłyśmy sobie krótkie wycieczki. 































Dwa dni spędziłyśmy w pracy przy układaniu daktyli w pudełkach. Praca była dla nas bardzo przyjemna. Był też czas na degustację:)

Dlaczego warto jeść daktyle?
Wspaniały smak i zalety zdrowotne zawdzięczają dużej koncentracji dobrych cukrów (glukozy, sacharozy i fruktozy) oraz witamin, takich jak B2, B3, B5 czy B6, a przy tym zawartości naturalnej i łatwo przyswajalnej witaminy C oraz soli mineralnych. Są bogate w przeciwutleniacze oraz związki fenolowe.

Daktyle, zwłaszcza świeże, obniżają poziom cholesterolu we krwi i stanowią bogate źródło witamin, szczególnie z grupy B i D.
Przywiozła ich całkiem sporo i jem je codziennie:)








Moje jedyne pamiątki w podróży:) Dużo daktyli, do tego jeszcze trochę przypraw i masa cudownych wspomnień!










Wiem, że tam wrócę! Na zdjęciu widać palmy i góry już w Jordanii:) Pustynia i plantacje to moje najprzyjemniejsze wspomnienie w wyprawy do Izraela, chociaż w innych momentach też było pięknie. Napiszę o tym niebawem:)
Jeśli macie jakieś pytania piszcie, chętnie odpowiem. 


Pozdrawiam,
Daria

9 komentarzy:

  1. Świetnie, że dodałaś filmiki! Pięknie tam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bym tak chciała!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. super tez bym chciała zjeść takiego daktyla świeżego hihi .... palmy przepiękne;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu jak w raju ! Cudownie ! :-) Zastanawiam się czy podróżowanie w tamte rejony jest bezpieczne ?

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Ekocentryczka , Blogger